niedziela, 21 września 2014

Poznaj tradycyjnego rzemieślnika - Artifex, rekonstrukcja strojów historycznych i fantasy

Witamy serdecznie,

Pani Katarzyna w stroju własnego wykonania.
autor/źródło: Katarzyna Lewandowska
pierwsze prawdziwie jesienne popołudnie niemalże za nami, zachęcamy do lektury wywiadu z Panią Katarzyną Lewandowską - rekonstruktorką strojów historycznych oraz fantasy, krawcową strojów tanecznych oraz gotyckich.


Podziwiając niebywały talent oraz przywiązanie do dbałości o szczegóły skorzystaliśmy z okazji by porozmawiać z Panią Kasią na temat szycia oraz prowadzenia jej firmy - Artifex.


Polska Mapa Rzemieślników: Co zmotywowało Panią do założenia działalności?
Katarzyna Lewandowska: Od lat należę do grupy zajmującej się rekonstrukcją historyczną. Dokładnie w 2003r. rozpoczęła się moja przygoda. Jako 18-latka nie miałam jednak zbyt wielu pieniędzy na to, by kupować gotowe stroje od garstki ludzi, która wówczas tym się zajmowała. Postanowiłam uszyć sobie pierwsze sztuki sama. Z pomocą mamy, która jest krawcową z zawodu, udało mi się co nieco wykonać. Wiadomo jak u wszystkich na początku – efekt nie był oszałamiający, ale zaliczał się jeszcze do ciuszków, które w miarę się nadawały. 11 lat temu nie było takiego rygoru jak dziś, więc większość osób szyła ciuszki z przymrużeniem oka. Mi jednak szybko to minęło. Uznałam, że skoro chcę zajmować się rekonstrukcją to zacznę robić to jak należy. Bardzo zagłębiłam się w lektury, miniatury, obrazy, eksponaty muzealne. Kiedyś jednak nie było tego tak wiele jak dziś. W tej chwili w internecie można znaleźć wszystko.
   
PMR: Co było i jest dla Pani inspiracją?
K.L: Od początku zabawy w rekonstrukcję inspirowałam się głównie średniowieczem i to jest okres, w którym się specjalizuję. Malarstwo, rzeźby, ikonografie, wszystkie te rzeczy powodują we mnie zachwyt. Uwielbiam modę tamtych czasów, sposób życia, radzenie sobie z pracami w zupełnie inny sposób niż dzisiaj. Powoli zagłębiam się jednak w epoki późniejsze, czyli od XVI do XX wieku. Wiele osób pisze też do mnie w sprawie szycia strojów fantasy oraz cosplay’owych. Jestem otwarta na wszelkie propozycje dotyczące szycia, więc próbuję również i tego.

Przykład rekonstrukcji fantasy
autor/źródło: Katarzyna Lewandowska
PMR: Od czego Pani zaczynała? Jak rozpoczęły się działania na rzecz otwarcia własnej firmy?
K.L: Szyjąc przez kilka lat głównie sobie i znajomym, pewnego dnia jeden z nich zasugerował mi założenie działalności. Wyśmiałam go wtedy, twierdząc, że to kompletnie bez sensu. Pracowałam wówczas w banku, a szyłam dodatkowo, traktując to raczej hobbystycznie. Wiele osób powtarzało, że wychodzi mi to bardzo dobrze, więc przyszedł moment kiedy zaczęłam się nad wszystkim zastanawiać. I wtedy pojawiła się moja znajoma, która pracowała w Centrum Integracji Społecznej w Polanowicach. Spytała, czy nie chciałabym poprowadzić kursu szycia historycznego z 5 paniami, które miałby się ode mnie uczyć. Jako, że praca w banku zdecydowanie nie była dla mnie, bez zastanowienia rzuciłam wszystko (mimo, że miałam umowę podpisaną na stałe, w momencie kiedy z pracą nie było łatwo) i na 10 miesięcy, bo tyle trwał projekt, wybyłam do Polanowic. Pracując z bardzo sympatycznymi, dojrzałymi kobietami, szyjąc stroje, które pasjonowały mnie od bardzo dawna, zrozumiałam, że to chcę robić w swoim życiu. Po zakończeniu projektu, napisałam biznes plan, zaniosłam do Urzędu Pracy z nadzieją na pomoc finansową. Udało mi się uzyskać dofinansowanie - i tak w 2011r. założyłam swoją działalność.


PMR: Co robicie Pani poza działalnością w firmie? Jakie są Pani hobby i pasje?
K.L: Jak wspomniałam wyżej, zajmuję się rekonstrukcją historyczną. To stało się moim głównym hobby. Jeździmy na różne imprezy rekonstrukcyjne, mój narzeczony jest walczącym, należącym do składu reprezentacji Polski w walkach rycerskich.
Poza tym uwielbiam ruch, dlatego zajmuję się również tańcem. Tańczyłam tańce irlandzkie oraz bawiłam się ogniem - fireshow. Z czasem musiałam jednak zmienić formę ruchu ze względu na kontuzję kostki, która wykluczyła mnie na długi czas. Wtedy poznałam taniec orientalny. Tańczę go już 6 lat, a od 2011r. również przekazuję swoją wiedzę innym, prowadząc dwa zespoły taneczne. Jestem również instruktorem Zumby, która stała się kolejną moją pasją.


PMR: Jakie jest Pani wykształcenie, przygotowanie do zawodu? Jest Pani samoukiem?
autor/źródło: Katarzyna Lewandowska
K.L: Z wykształcenia jestem politologiem, więc kompletnie inna dziedzina. Szyć nauczyłam się właściwie sama. Na początku prosiłam o pomoc mamę, jednak ona jako współczesną krawcowA, miała całkowicie inny pogląd na temat szycia strojów historycznych. To jest zupełnie inna bajka, wykroje są odmienne od współczesnych, szyje się ręcznie i przede wszystkim nie mamy na nic szablonów, gdzie dziś gotowe szablony można dostać bez problemu, na każdy współczesny ciuch. Każdy krój robię sama, na podstawie przerysowanych wykrojów ze znalezisk archeologicznych, lub wg wykrojów widocznych na namalowanych obrazach. Okazało się, że mama nie do końca wie co i jak ma robić. Zostałam więc z tym sama. I tak metodą prób i błędów doszłam do tego co dziś potrafię. Czasami śmieję się, jak na leżącym na stole materiale rysuję wykrój, a mama z niedowierzaniem powtarza „dziecko jakim cudem ty masz to w głowie”. I tak to wygląda – szycie historyczne jest zupełnie inne niż współczesne, dlatego krawcowe często mają z nim problem.

PMR: Swoje produkty tworzy Pani sama?
K.L: Praktycznie wszystko wykonuję sama. Od czasu do czasu, kiedy mam więcej pracy i się nie wyrabiam pomaga mi tylko moja kochana mama. Wtedy ja zajmuję się wykrojami i zszywaniem, mama głównie wykończeniem ręcznym.

PMR: Jak wygląda praca nad Pani produktem i jakich technik produkcji Pani używa?
K.L: Ciężko powiedzieć, bo w zasadzie każdy projekt jest inny. Oczywiście zdarzają się takie same produkty, jednak zawsze są one wyjątkowe i niepowtarzalne. Jak wspomniałam, nie używamy szablonów, każdy ciuszek szyty jest pod konkretnego klienta. Zaczyna się od pobrania miary, następnie szukamy odpowiednich materiałów. Jeśli klient jest zdecydowany na konkretny strój, zaraz po dekatyzacji (szyjemy głównie z naturalnych tkanin), czyli zamoczeniu materiału w ciepłej wodzie w celu zmniejszenia jego objętości, zabieramy się za wykrój, a następnie zszywanie. Najprzyjemniejsze jest ręczne wykańczanie. Tradycyjnie zasiadam wtedy przed ekranem komputera, puszczam w tle jakiś dobry film, lub ulubioną muzykę i po prostu bawię się igłą i nicią ;)

PMR: Czy łatwo było poznać metody szycia w tak starym stylu? Jak wygląda proces odtworzenia takich ubrań?
K.L: Początki były bardzo trudne – mało książek, jakichkolwiek źródeł, ludzi którzy się tym zajmowali było dosłownie kilku. Szukanie i zagłębianie się w temat, zajęło mi strasznie dużo czasu. Nadal tak jest, ponieważ praktycznie bez przerwy znajdywane są nowe informacje, pisane są kolejne książki, więc nasz zasób wiedzy jest zdecydowanie większy niż kiedyś.
autor/źródło: Katarzyna Lewandowska
Proces tworzenia rozpoczyna się wtedy, kiedy klient wysyła mi informacje co go interesuje. Jeśli jest to coś konkretnego, nie ma problemu, większość moich klientów to osoby z rekonstrukcji, które wiedzą czego chcą. Jeśli jednak pisze do nas osoba, która nie ma pojęcia czego właściwie potrzebuje, wtedy wkraczam do akcji! Zaczynam od dokładnej daty – jaki okres wchodzi w grę. Następnie przeszukuję źródła i wysyłam przykładowe stroje do osoby zainteresowanej. Po ustaleniu co szyjemy, z jakiego rejonu i jakiej warstwy społecznej, siadam do moich źródeł i szukam odpowiedniego wykroju, orientuję się z jakich tkanin konkretną rzecz możemy wykonać. Gdy zdobędę wszystkie informacji powoli zabieram się do pracy.

PMR: Proszę opisać swoje produkty -  cechy szczególne, dbałość o szczegóły etc.
K.L: Hmm, ciężko jest oceniać i opisywać własne wyroby. Co mogę o nich powiedzieć? Przede wszystkim to, że wkładam w nie całą swoją duszę. Moja mama powtarzała mi zawsze wykonuj wszystko tak, jakbyś miała to robić dla siebie. Tego staram się trzymać. Zawsze czułam, że jestem perfekcjonistką i nie lubiłam, gdy ktoś nie do końca się starał. Uważam, że jak już coś się robi, to powinno się to robić najlepiej jak tylko się potrafi. Największą przyjemność sprawiają mi wiadomości od moich klientów – z podziękowaniem za mój wyrób – wtedy wiem, że się udało i czuję się naprawdę wspaniale. Jedną z najwspanialszych wiadomości otrzymałam od przyszłej panny młodej, dla której wykonałam suknię ślubną wzorowaną na sukniach historycznych, cytuję  Właśnie przed chwilą miałam ogromną przyjemność odebrać przesyłkę. Suknia jest przecudowna i idealna. Jestem więcej niż zadowolona – po prostu zachwycona! Kiedy ją przymierzyłam rozpłakałam się ze szczęścia. Dziękuję. Po przeczytaniu, aż mi się łezka w oku zakręciła ;).

PMR: Jaki jest Pani ulubiony produkt z linii i dlaczego? Nad czym najbardziej lubi Pani pracować?
K.L: W zasadzie nie ma nic konkretnego. Wszystko lubię robić. Chociaż nie ukrywam, że mimo stresu najchętniej zabieram się do nowych projektów. Czuję wtedy nawet lekką adrenalinę, co może wydać się dziwne, gdy pomyśli się o szyciu ;).

PMR: Czy trudno jest wejść oraz utrzymać się na polskim rynku sprzedając oraz wykonując produkty takie jak Pani?
autor/źródło: Katarzyna Lewandowska
K.L: Miałam to szczęście, że zaczynałam w momencie, kiedy rzemieślników tego typu było może ze 4 w całej Polsce. Dzięki temu mam swoich stałych klientów, udało mi się również zdobyć ich za granicą. Dziś jest trudniej. Rzemieślnicy zajmujący się szyciem historycznym pojawiają się jak grzyby po deszczu. Oczywiście tych dobrych nadal jest mało. Problem jest taki, że spora część, głównie nowych rekonstruktorów zaczyna szyć mimo, że nie mają wystarczającej wiedzy na ten temat. Psują tym opinię innym, jak to na rynku bywa. Mimo wszystko mi się jakoś udaje. Nie narzekam na brak zamówień, zgłasza się do mnie coraz więcej instytucji, takich jak muzea, stowarzyszenia czy prywatni przedsiębiorcy, także grono moich klientów jest w tej chwili naprawdę spore.

PMR: W jakim kierunku chce Pani rozwinąć swoją markę? Jakie plany na przyszłość?
K.L:  Poza szyciem historycznym planuję bardziej rozwijać się w kierunku fantasy, ale to nie wszystko. Na przyszły rok moim celem stały się stroje współczesne, stylizowane na historyczne. Takie plany mam już od ponad roku, tylko ciągle brakuje mi czasu. Udało mi się wykonać pierwsze prototypy. Są to dwie tuniki, stylizowane na podstawie strojów słowiańskich zaprojektowane, przez wokalistkę zespołu Percival. Wykonałam je jednak na zamówienie Spółdzielni Socjalnej Arkona, więc nie są to moje projekty. Miałam tylko skonstruować całość, na podstawie pomysłu innej osoby. Docelowo jednak projektować również zamierzam sama. Kilka projektów już siedzi w mojej głowie. Moim marzeniem jest wypuścić własną kolekcję. Nie pozostaje mi więc nic innego jak realizować swoje plany ;)







Zapraszamy do kontaktu z Panią Katarzyną:
P.P.H.U. ARTIFEX

ul. Słoneczna 6/4, 46-220 Byczyna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz